Od kilku miesięcy prowadziliśmy interwencję w Gminie Radzanowo u starszej kobiety, która jak się okazało na koniec, za ścianami swojego domu chowała prawie 30 psów!
Odebranie tak dużej ilości zwierząt wiąże się z przygotowaniami, zwłaszcza, gdy nie wiemy ile ich dokładnie jest. Prośby kierowane do właścicielki o zliczenie ich kończyły się niepowodzeniami. Nie chciała lub nie potrafiła podać nam dokładnej liczby. Musieliśmy być gotowi na wszystko.
Podczas naszej pierwszej wizyty odebraliśmy 6-tygodniowe szczenięta. Były bardzo schorowane, miały babeszjozę, ogromną ilość robaków, choroby oczu, skóry i wiele innych.
Koronawirus utrudnił nam działanie przez co musieliśmy wstrzymać się z działaniami, jednak uznaliśmy, że nie może to trwać w nieskończoność i trzeba jak najszybciej podjąć działania, aby odebrać kolejne psy. Udało się – na naszej następnej wizycie odebraliśmy 14 zwierząt. Było to 7 około 7-miesięcznych szczeniaków oraz suka karmiąca z 6 około 3-tygodniowych maleństw. 7 młodziaków trafiło pod opiekę gminy, a matka z maluchami do Fundacji dla Szczeniąt Judyta – dziękujemy!
Właścicielka nie była chętna do współpracy, nie rozumiała dlaczego chcemy odebrać jej wszystkie psy, nie chciała również pomocy dla siebie, która kilkukrotnie była jej oferowana.
Po rozmowach z Wójtem Gminy Radzanowo, Panem Sylwestrem Ziemkiewiczem, który okazał się nieocenionym włodarzem, któremu nie jest obojętny los zwierząt, udało się zorganizować wsparcie Policji, urzędników gminy oraz Powiatowej Inspekcji Weterynaryjnej.
12 maja odebraliśmy ostatnie 10 psów. Psy dzikie, zastraszone, wycofane, bojące się człowieka, niezbliżające się nawet do właścicielki, bez jedzenia i picia, śpiące w dywanie z odchodów, między widłami, szkłami i innymi rzeczami… z głodu zjadały same siebie, na posesji znaleźliśmy zwłoki co najmniej dwóch psów.
Ilość emocji, która kierowała nami w trakcie tej interwencji jest nie do opisania. Mimo zapewnień, że w domu nie ma żadnych szczeniąt, o które najpierw zapytaliśmy, z tyłu domu dobiegł do nas pisk, płacz i wołanie. Znaleźliśmy maleńką, około sześciotygodniową suczkę. Właścicielka natychmiast wyniosła Mini – zarobaczoną, ledwo stojącą na łapkach, słabą, chudą, brudną…
Udało się! Wszystkie zwierzęta zostały zabrane i zrobimy wszystko co w naszej mocy, aby kolejne więcej tam nie trafiły.
Pozostały nam do opłacenia faktury za dotychczasowe leczenie zwierząt z tego miejsca, a czekamy na następne, dlatego bardzo
Od kilku miesięcy prowadziliśmy interwencję w Gminie Radzanowo u starszej kobiety, która jak się okazało na koniec, za ścianami swojego domu chowała prawie 30 psów❗️
Odebranie tak dużej ilości zwierząt wiąże się z przygotowaniami, zwłaszcza, gdy nie wiemy ile ich dokładnie jest. Prośby kierowane do właścicielki o zliczenie ich kończyły się niepowodzeniami. Nie chciała lub nie potrafiła podać nam dokładnej liczby. Musieliśmy być gotowi na wszystko.
Podczas naszej pierwszej wizyty odebraliśmy 6-tygodniowe szczenięta. Były bardzo schorowane, miały babeszjozę, ogromną ilość robaków, choroby oczu, skóry i wiele innych.
Koronawirus utrudnił nam działanie przez co musieliśmy wstrzymać się z działaniami, jednak uznaliśmy, że nie może to trwać w nieskończoność i trzeba jak najszybciej podjąć działania, aby odebrać kolejne psy. Udało się – na naszej następnej wizycie odebraliśmy 14 zwierząt. Było to 7 około 7-miesięcznych szczeniaków oraz suka karmiąca z 6 około 3-tygodniowych maleństw. 7 młodziaków trafiło pod opiekę gminy, a matka z maluchami do Fundacji dla Szczeniąt Judyta – dziękujemy!
Właścicielka nie była chętna do współpracy, nie rozumiała dlaczego chcemy odebrać jej wszystkie psy, nie chciała również pomocy dla siebie, która kilkukrotnie była jej oferowana.
Po rozmowach z Wójtem Gminy Radzanowo, Panem Sylwestrem Ziemkiewiczem, który okazał się nieocenionym włodarzem, któremu nie jest obojętny los zwierząt, udało się zorganizować wsparcie Policji, urzędników gminy oraz Powiatowej Inspekcji Weterynaryjnej.
12 maja odebraliśmy ostatnie 10 psów. Psy dzikie, zastraszone, wycofane, bojące się człowieka, niezbliżające się nawet do właścicielki, bez jedzenia i picia, śpiące w dywanie z odchodów, między widłami, szkłami i innymi rzeczami… z głodu zjadały same siebie, na posesji znaleźliśmy zwłoki co najmniej dwóch psów.
Ilość emocji, która kierowała nami w trakcie tej interwencji jest nie do opisania. Mimo zapewnień, że w domu nie ma żadnych szczeniąt, o które najpierw zapytaliśmy, z tyłu domu dobiegł do nas pisk, płacz i wołanie. Znaleźliśmy maleńką, około sześciotygodniową suczkę. Właścicielka natychmiast wyniosła Mini – zarobaczoną, ledwo stojącą na łapkach, słabą, chudą, brudną…
Udało się! Wszystkie zwierzęta zostały zabrane i zrobimy wszystko co w naszej mocy, aby kolejne więcej tam nie trafiły.
Pozostały nam do opłacenia faktury za dotychczasowe leczenie zwierząt z tego miejsca, a czekamy na następne, dlatego bardzo prosimy o wsparcie!
Link do zbiórki: https://pomagam.pl/dzikieiglodne