Dziewiętnasty grudzień, popołudnie, na dworze chłodno, zgłoszenie o „hodowli” amstaffów, które mogą być wykorzystywane do walk. Namierzamy adres, jedziemy, prosimy o pomoc policję, bo nie wiemy z kim będziemy mieli do czynienia…
Na miejscu zastajemy 4 przerażone suczki w wieku około 4 miesięcy. Boją się wyjść z nieocieplonej budy. Wchodzimy do kojca – pod nogami bajoro z psich odchodów, leży odwrócony do góry dnem garnek. Gdzie woda dla psów? „No przecież mają stały dostęp.” Brak słów. Oceniamy dalej – obcięte uszy, rzekomo nożyczkami przez właściciela. Ile w tym prawdy? Nie wiemy. Szczeniaki próbują podejść, ale strach im nie pozwala. Właściciel otwiera kojec, uciekają z niego, wciąż boją się podejść, są skulone, ogony schowane, krótkie uszy również. Wpadają do szopy. Wchodzimy za nimi – doznajemy szoku, szczenięta rzucają się z głodu na suchy chleb i gąbkę. Pytamy – co one jedzą? Pewny siebie właściciel – suchą karmę oraz gotowany ryż z mięsem. Ciekawa historia – to czemu rzucają się na gąbkę?
Właściciel zgadza się oddać trzy szczeniaki, czwartego chce zostawić dziecku. Nie zgadzamy się, zabieramy wszystkie. I są.
Pou, Mamba, Karmen i Gloria – cztery wyrwane z pseudo-hodowli (bo ciężko nazwać to miejsce hodowlą) psy w typie amstaffów. Na razie nie szukamy im domów. Prosimy natomiast o wsparcie finansowe! Karma, szczepienia, odrobaczenia, pomoc w gojeniu uszu.
Obcięte uszy, zastraszone, głodne, spragnione, pogryzione. Są już bezpieczne. Wciąż zastraszone. Wymagają bardzo dużo pracy, dlatego pracujemy i pomagamy im zrozumieć, że człowiek to nie tylko zło!
Pou, a teraz Demona juz w nowym domu 🙂
? Zbiórka: pomagam.pl/pomocastom